Bankructwa właścicieli wiatraków są faktem

Bankructwa właścicieli wiatraków są faktem
Fot. Senvion

Trudna sytuacja polskich inwestorów w farmy wiatrowe była już opisywana wielokrotnie. Nie jest zresztą wielką niespodzianką. Malejące ceny zielonych certyfikatów i czterokrotnie wyższy w wielu gminach podatek od nieruchomości wywrócił do góry wszystko, co inwestorzy mogli brać pod uwagę jeszcze kilka lat temu pisząc swoje biznesplany. Jako SMEW od kilkunastu miesięcy mówimy o zbliżających się bankructwach. Złośliwi pytają nas więc „gdzie te bankructwa?”. Otóż spieszę tych złośliwych uspokoić – bankructwa już nastąpiły. Przybierają tylko różne formy pisze Kamil Szydłowski, wiceprezes Stowarzyszenia Małej Energetyki Wiatrowej.

Dla nikogo z branży wiatraki nie są podstawową działalnością. Odkąd zaczęły spadać ceny zielonych certyfikatów większość inwestorów dopłaca do zielonej energii kilka lub kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie. „Na szczęście” każdy prowadzi jeszcze inną działalność: rolniczą, pracuje w biurach rachunkowych, aptekach, warsztatach samochodowych itp. Zarobione w ten sposób środki przedsiębiorcy inwestują w bieżącą obsługę kredytu i utrzymanie farm wiatrowych.

Osobiście przypomina mi to zakazane przez polskie prawo subsydiowanie skrośne, niemniej tak w praktyce wygląda sytuacja. Dotujemy wytwarzanie energii pracą w rolnictwie tylko po to, by pokryć bieżącą ratę kredytów. Z racjonalnego punktu widzenia większość farm powinna już dawno ogłosić upadłość. Ale o tym niżej.

REKLAMA

Brak widocznych w Krajowym Rejestrze Sądowym bankructw ma jeszcze inne oblicze. Od kilku miesięcy obserwujemy wzmożone zainteresowanie zagranicznych inwestorów działającymi w Polsce małymi farmami wiatrowymi. Przykładowo, w powiecie radziejowskim pojedyncze wiatraki o mocy 0,135-0,300 MW są sprzedawane włoskiemu inwestorowi. Wystarczy pojechać do Radziejowa i zobaczyć. Farmy są rozbierane na części tak, że po działającej jeszcze niedawno farmie zostaje wyłącznie fundament.

Takich wiatrowych „pniaków” będzie zresztą coraz więcej. Inwestorzy mówią mi, że skoro nie ma choćby cienia nadziei na poprawę sytuacji, wolą teraz pozbyć się problemu i sprzedać wiatrak za gotówkę. W ten sposób odzyskają choćby część zainwestowanych środków. Również w tych przypadkach o formalnych upadłościach nie może być mowy. Wiatraków dawno nie ma, ale tego już w KRS nie widać. Taki rodzaj bankructwa dzieje się po cichu.

REKLAMA

Złośliwców muszę jeszcze raz zmartwić. Spektakularnych upadłości nie ma z jeszcze jednego, być może najważniejszego powodu. W farmy wiatrowe zainwestowali ludzie odważni, którzy wysoko cenią sobie podjęty wysiłek i głęboko wierzą, że ciężka i uczciwa praca musi przecież w cywilizowanym kraju popłacać. Trudno im dziś otwarcie przyznać się do porażki. Tym bardziej jest to trudne, że ta porażka jest niezawiniona.

Postawienie spółki w stan upadłości jest postrzegane jako proste przyznanie się do błędu, jest kapitulacją. Wiem, że zabrzmi to trywialnie, ale to przyznanie się do błędu miałoby jeszcze bardziej przyziemny i lokalny charakter. Byłoby przyznaniem się do porażki przed sąsiadami i daniem kolejnego oręża zgromadzonym wokół przeciwnikom. Każdy, kto choć raz był przedsiębiorcą wie, jak trudno jest na oczach innych wywiesić białą flagę.

Dlatego zanim ktokolwiek jeszcze raz zapyta mnie lub jakiegokolwiek inwestora „gdzie te bankructwa?”, niech albo przeczyta ten artykuł albo odkupi tak wspaniale prosperujący przecież biznes. W SMEW nie ma i być może do końca tego roku nie będzie jeszcze bankructw. Być może sytuacja zmieni się w styczniu lub lutym, gdy przedsiębiorcy stracą kolejne 15-20-25 zł (w zależności od podpisanej umowy) na każdej MWh wyprodukowanej energii.

Być może wtedy komuś rzeczywiście puszczą nerwy i przestanie dotować swój wiatrak, sprzeda go na części „inwestorowi” z Włoch i jego dobre imię nie będzie już argumentem „za” inwestowaniem w zieloną energię. Jeżeli ktoś chce oglądać ten spektakl – zapraszam z pudełkiem popcornu na sejmowe komisje, gdyż nie zamierzamy składać broni.

Dla Gramwzielone.pl Kamil Szydłowski, wiceprezes Stowarzyszenia Małej Energetyki Wiatrowej