M. Kaczerowski, Ambiens: dzisiaj realizowane są jedynie projekty pojedynczych turbin wiatrowych

M. Kaczerowski, Ambiens: dzisiaj realizowane są jedynie projekty pojedynczych turbin wiatrowych
Michał Kaczerowski, prezes zarządu Ambiens

 Potrzeba nam transparentności jeśli chodzi o planowanie systemów aukcyjnych.  Inwestorzy muszą wiedzieć, jakie aukcje odbędą się w najbliższym czasie i jakie zostanie zgłoszone zapotrzebowanie na energię. Tylko w oparciu o taką wiedzę można planować nowe projekty – aktualną sytuację na rynku odnawialnych źródeł energii komentuje w wywiadzie dla Gramwzielone.pl Michał Kaczerowski, prezes firmy Ambiens obsługującej inwestorów działających na polskim rynku OZE.

Gramwzielone.pl: Jak z Pana perspektywy wygląda teraz sytuacja w zakresie rozwoju nowych projektów na rynku wiatrowym?

M. Kaczerowski, Ambiens: – W energetyce wiatrowej – oprócz tego, że branża liczy na normalizację prawa – jedynym obszarem, który obecnie przyciąga umiarkowane zainteresowanie inwestorów, są klastry. Wokół klastrów krążą nadzieje inwestorów. Natomiast są to tylko pojedyncze projekty i pojedyncze turbiny, ponieważ jesteśmy ciągle ograniczeni kryterium odległościowym 10H, od którego prekursorzy – Bawarczycy – planują odejście na rzecz decyzyjności władz i środowisk lokalnych. 

REKLAMA

W sytuacji, w której realizowane są tylko pojedyncze turbiny, trudno mówić o rozwoju sektora, który ma dzisiaj zainstalowane 5,8 GW mocy. To tylko kilka megawatów, które są dzisiaj rozwijane na rynku deweloperskim. Nie tak to powinno wyglądać.

Na rynku deweloperskim nie można zaobserwować też szczególnego zainteresowania projektami w innych technologiach OZE. Nie widać ponadprzeciętnego zainteresowania rynkiem fotowoltaicznym czy biogazowym. Branża OZE i energetyka potrzebują stabilności i przewidywalności.

Czy planowane aukcje przełożą się Pana zdaniem na uruchomienie nowych projektów?

– Wiele projektów jest gotowych i czeka na aukcje. Zapowiedzi aukcji, czy wolumeny energii, które będzie chciał zakupić rząd, nie zachęcają deweloperów do rozpoczynania nowych projektów, ponieważ ilość gotowych projektów, które czekają na aukcje, jest wystarczająca względem tego, jakie jest zgłaszane po stronie Ministerstwa zapotrzebowanie na energię z wiatru. Jednocześnie pamiętać należy, że pozwolenia na budowę są terminowe, projekty czekające w segregatorach na realizacje mają określony termin „przydatności”. 

Tymczasem w kraju ciągle mamy miejsce na energetykę wiatrową. Nowe projekty wiatrowe da się rozwijać skutecznie ze względów środowiskowych, ze względów technicznych i przede wszystkim z ekonomicznego punktu widzenia.Pokazały to ostatnie rekordy produkcji energii z wiatru, z którymi radzi sobie PSE. Jest potencjał, są możliwości, brakuje tylko woli politycznej.

REKLAMA

Na ile do podejmowania nowych projektów w sektorze OZE zachęca inwestorów forsowana przez Ministerstwo Energii idea klastrów?

– Nie dostrzegam – pomimo deklaracji ministerialnych – jakiegoś huraoptymizmu w obszarze klastrów. W Ambiens obecnie wspieramy dwa tego typu projekty zakładające budowę pojedynczych małych turbin wiatrowych. W tym przypadku inwestorzy nie mają jednak jeszcze finalnych koncepcji. To mogą być projekty, które będą funkcjonować samodzielnie, a jeśli powstaną uzasadnione przesłanki, te turbiny staną się elementami klastrów.

W przypadku tych turbin udało się spełnić kryterium 10H, jednak są to turbiny mniejsze, będące kompromisem wymuszonym przepisami lokalizacyjnymi. Kompromis ten w sztuczny, nieuzasadniony sposób przekłada się również na efektywność. 

Jakich rozwiązań potrzeba, aby uruchomić nowe inwestycje?

– Wielu inwestorów wycofało się definitywnie z rynku polskiego. Ci, którzy pozostali, przyjęli strategię obserwatorów i czekają na ustabilizowanie się sytuacji prawnej i na pierwsze aukcje. Potrzeba kolejnych aukcji na większe wolumeny energii z różnych źródeł odnawialnych. Potrzeba nam transparentności jeśli chodzi o planowanie systemów aukcyjnych. Inwestorzy muszą wiedzieć, jakie aukcje odbędą się w najbliższym czasie i jakie zostanie zgłoszone zapotrzebowanie na energię. Tylko w oparciu o taką wiedzę można planować nowe projekty.

Branża wiatrowa ciągle liczy też na dialog z Ministerstwem Energii, na odejście od kryterium odległościowego i oparcie lokalizacji farm wiatrowych na kwestii akceptacji społecznej, która powinna być kryterium decydującym o zgodzie na budowę farm wiatrowych. Sztywne ustalanie minimalnej odległości nikomu nie służy i zupełnie blokuje rozwój sektora wiatrowego.

Do realizowania inwestycji – także w morskiej energetyce wiatrowej – potrzebne jest finansowanie. Tymczasem obrażamy się na zagraniczny kapitał w każdym możliwym miejscu. Nacjonalizujemy polską energetykę. Abstrahując od komentarzy politycznych, z ekonomicznego punktu widzenia jest to po prostu złe, ponieważ nas na to nie stać – szczególnie w kontekście handlu energią i tworzenia transgranicznych połączeń w energetyce, które powstają w Europie. Świat się łączy i wspólnie realizuje projekty energetyczne, czego przykładem jest projekt offshorowy na Morzu Północnym, a my się obrażamy na zagranicznych inwestorów. Do niczego dobrego nas to nie doprowadzi – tym bardziej w perspektywie konieczności zrealizowaniu celu OZE na 2020 r. Nie osiągniemy go.

Pytanie, czy rząd już liczy się z koniecznością kosztów transferów statystycznych. Jednocześnie pamiętajmy, że świat nie kończy się na roku 2020, a rozwój OZE leży przede wszystkim w naszym interesie, a nie jest jedynie unijnym wymogiem.

red. gramwzielone.pl