Ustawa antywiatrakowa jak gorący kartofel
Wprowadzona w połowie ubiegłego roku ustawa o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych staje się problemem rządu. „Rzeczpospolita” informuje, że żaden z resortów nie chce podjąć się nowelizacji niespójnych przepisów dotyczących sposobu opodatkowania wiatraków.
Wątpliwości wynikają z zapisów ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych – nazywanej przez branżę ustawą odległościową lub antywiatrakową – w części zasad naliczania podatku od elektrowni wiatrowych.
Nie jest jasne, czy podatek można naliczać tylko od fundamentu i wieży – tak jak było do tej pory, czy – co może wynikać z ustawy antywiatrakowej – także od części wiatraka uznawanych dotąd za infrastrukturę techniczną, a nie budowlaną, a więc także od turbin, która są najdroższymi częściami wiatraka.
„Rzeczpospolita” informuje, że wśród samorządowców zdania są podzielone. Część z nich chce stosować rozwiązanie, zgodnie z którym opodatkowany będzie cały wiatrak, a wówczas w przypadku farmy wiatrowej o mocy 40 MW wpływy do gminnego budżetu mogą wzrosnąć z ok. 2 mln zł nawet do 6 mln zł.
Za opodatkowaniem również części technicznych elektrowni wiatrowych opowiadają się gminy Rypin, Nowy Dwór Gdański czy Subkowy. Z kolei korzystne dla inwestorów stanowisko prezentują m.in. Zgorzelec, Puck, Iłża, Margonin, Tomaszów Lubelski i Orla.
„Rzeczpospolita” informuje, że jest też rozwiązanie pośrednie, na które zdecydowała się m.in. gmina Boleszkowice i które ma pozwalać – zgodnie z interpretacją Ministerstwa Finansów – na przeszacowanie wartości farmy do rynkowej wartości i amortyzację całej turbiny, a nie jej poszczególnych części. – To pośrednie rozwiązanie, ale satysfakcjonujące tylko tych inwestorów, którzy jeszcze spłacają kredyt – zaznacza „Rzeczpospolita”.
Tych problemów na razie nie rozstrzygnął rząd, a jak informuje „RZ” poszczególne ministerstwa przerzucają się odpowiedzialnością za wypracowanie rozwiązania.
Link do artykułu w „Rzeczpospolitej”.
red. gramwzielone.pl