Ponad 99 proc. projektów wiatrowych nie spełnia kryterium odległościowego

Ponad 99 proc. projektów wiatrowych nie spełnia kryterium odległościowego
Michał Kaczerowski, prezes zarządu Ambiens

Ustawa odległościowa. Firma Ambiens sprawdziła, realizację ilu projektów wiatrowych zablokuje ustawa o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, zawierająca wyjątkowo restrykcyjne kryterium minimalnej odległości farm wiatrowych od domów i obszarów chronionych, odpowiadającej co najmniej 10krotnej wysokości turbin. O wnioskach z tego badania opowiada portalowi Gramwzielone.pl Michał Karzerowski, prezes zarządu Ambiens.

Gramwzielone.pl: Wasza ankieta przeprowadzona w firmach z sektora wiatrowego to pierwsza próba oszacowania, jaki skutek dla realizowanych w Polsce projektów wiatrowych ma wprowadzona niedawno w życie ustawa o inwestycjach w elektrownie wiatrowe.

Michał Kaczerowski, Ambiens: – Uzyskaliśmy ponad 120 odpowiedzi. Każda z nich odzwierciedla sytuację pojedynczego projektu. Natomiast mamy świadomość, że może to być tylko wierzchołek góry lodowej. Z jednej strony mamy okres wakacyjny i nie wszyscy mieli możliwość wypełnienia naszej ankiety, a z drugiej strony mamy świadomość, iż – mimo, że ankieta jest anonimowa i została tak zbudowana, aby nie dało się określić, o jakie projekty chodzi – były podmioty, które nie miały woli albo zgody na podzielenie się takimi informacjami.

REKLAMA

Bazując na uzyskanych wynikach, mówimy o projektach obejmujących ponad 1000 turbin, reprezentujących ponad 2 GW mocy, natomiast ta liczba może być istotnie większa.

Jaki to odsetek wszystkich projektów wiatrowych, które realizowano w naszym kraju?

– Na to pytanie nikt nie odpowie. Nie ma sumarycznych danych na temat realizowanych projektów. Wiele podmiotów na wczesnym etapie takich informacji w ogóle nie upublicznia. Natomiast możemy tą wartość odnieść do mocy projektów zrealizowanych do tej pory w Polsce. 2 GW to ponad 1/3 uruchomionych dzisiaj w kraju mocy wiatrowych. To pokazuje jak duża to skala.

Realizację ilu z tych projektów zablokuje ustawa odległościowa?

– Ograniczenia odległościowe dotknęły 99,2 proc. projektów. Pozostałe 0,8 proc. inwestycji, których dalszy rozwój z prawnego punktu widzenia jest teoretycznie możliwy, to inwestycje małe, zakładające budowę od 1 do 3 turbin. Te projekty w większości nie posiadają miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Koszty oraz czasochłonność obowiązkowych dzisiaj dla farm wiatrowych miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego mogą jednak stawiać pod znakiem zapytania dalszy los tych projektów.

Jakie odległości od zabudowań przeważały w przypadku przeanalizowanych projektów?

– Prawie 75 proc. projektów zlokalizowanych było w odległości 450 – 650 m od najbliższych zabudowań. Około 25 proc. elektrowni wiatrowych planowane było w zasięgu większym, sięgającym miedzy 650 a 1000 m., a najbardziej oddalone od sąsiedniej zabudowy turbiny projektowano w odległości 1000 – 1050 m. Taka sytuacja dotyczyła dwóch przypadków. Żadna z analizowanych farm wiatrowych nie była zlokalizowana bliżej niż wspomniane 450 m.

Jakie firmy najbardziej stracą na swoich projektach?

– W badaniu nie pytaliśmy o układ własnościowy czy charakterystykę tych projektów, natomiast znamy ich wielkość. Wiemy, że są to projekty różnej wielkości, zaczynając od projektów złożonych z pojedynczych turbin. W grupie projektów zakładających budowę 1-3 turbin w wynikach naszych ankiet znalazło się 43 proc. projektów wiatrowych. Podobną wartość – ponad 40 proc. – stanowią projekty średnie, w przedziale od 3 do 20 turbin. Pozostałe ok. 10 proc. to projekty większe, złożone z 20 i większej ilości turbin.

To pokazuje, że ustawa odległościowa uderzyła we wszystkich – w małych inwestorów, w większości polskich, którzy inwestowali w pojedyncze turbiny wiatrowe, uderza w deweloperów, którzy rozwinęli średniej wielkości projekty, przygotowywane na własny użytek lub na handel, a także uderza w duże koncerny energetyczne, które rozwijały najbardziej kosztowne i zarazem najbardziej efektywne projekty.

REKLAMA

Ile stracą firmy realizujące te projekty i czy można oszacować straty dla gmin, które nie zarobią na podatkach od elektrowni wiatrowych?

– Przyjmując średnią wartość dla kosztów projektowych na różnym etapie, szacujemy, że te 2 GW mogły wymagać poniesienia kosztów inwestycyjnych na poziomie 0,5 mld zł. To mogą być środki, których nigdy nie będzie można odzyskać, jeśli prawo się nie zmieni.

Z drugiej strony przyjmując średnią wartość podawaną przez Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej, że podatki od elektrowni wiatrowych, które płyną do gminy w skali roku, to ok. 50 tys. zł z 1 MW, a także zakładając maksymalny 30-letni okres eksploatacji, te projekty mogłyby przynieść sektorowi publicznemu przychody w wysokości 3 mld zł.

Ostatnio „Rzeczpospolita” podała, że rząd pracuje nad projektem nowelizacji ustawy odległościowej i że możliwe jest złagodzenie kryterium odległościowego.

– O potrzebie nowelizacji mówi się cały czas i wierzę, że również strona rządowa zaczyna rozumieć, że taka nowelizacja jest konieczna. Im szybciej ją zrobimy, tym lepiej dla krajowej gospodarki i energetyki.

Odległości sztywne są złe. Nawet jeśli byśmy przyjęli informację, która pojawiła się w niepotwierdzonych doniesieniach, że nowela ustawy odległościowej mogłaby zmierzać w kierunku pięciokrotności wysokości instalacji, to nawet taka wartość jest niewystarczająca. Przy pięciokrotnej odległości niemożliwa jest realizacja prawie 88 proc. projektów. Według ankietowanych połowa projektów wiatrowych znajduje się w trzykrotnej odległości od zabudowań.

Ustawa miała regulować inwestycje w zakresie elektrowni wiatrowych, a ta ustawa w praktyce uniemożliwia inwestycje. Tylko jeden projekt spośród wszystkich sprawdzonych spełnia kryterium 10-krotnej odległości.

Jakie zatem może być optymalne rozwiązanie, które pogodzi różne stanowiska?

– Apelujemy, aby odejść od sztywnych odległości i wrócić do systemu badań oddziaływania na środowisko, który funkcjonował od lat, uzupełnionego o obowiązkowe plany zagospodarowania przestrzennego i zaproponowany przez branżę warunek partycypacji społecznej.

Taki system powinien w wystarczającym stopniu zabezpieczać interesy lokalnych społeczności, które mogłyby partycypować w zyskach z projektów i mogłyby wyrażać swoje zdanie w trybie tworzenia miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego.

Czy realizowane dotychczas przez deweloperów projekty wiatrowe zostają teraz bezpowrotnie utracone?

– Projekty, w przypadku których nie rozpoczęto procedury wydania pozwolenia na budowę, są zamrożone i w obliczu dzisiaj obowiązującego prawa nie mają racji bytu, jeśli nie spełniają kryterium odległościowego.

W przypadku posiadania takich projektów rekomendujemy naszym klientom zakończenie prac w zakresie monitoringu, zgromadzenie danych terenowych i schowanie ich do szuflady. Tego typu dane, jeśli nie zajdą istotne zmiany w terenie, będzie można ponownie wykorzystać – praktycznie bezterminowo. Mogą być fundamentem uzyskiwania decyzji środowiskowej w przypadku lepszych warunków dla sektora wiatrowego lub alternatywnie mogą stanowić podstawę oceny oddziaływania na środowisko np. w przypadku projektów energetycznych z innych obszarów energetyki. 

gramwzielone.pl