PSEW: Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego myli się ws. farm wiatrowych

PSEW: Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego myli się ws. farm wiatrowych
Dong press

Branża energetyki wiatrowej stanęła nad przepaścią. Powodem jest projekt ustawy, którym Sejm zajmie się w tym tygodniu. W dyskusji o lokalizacji elektrowni wiatrowych w Polsce część osób powołuje się na stanowisko, jakie niedawno opublikował Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego Państwowy Zakład Higieny (NIZP PZH). Problem polega jednak na tym, że jak udowodnił niezależny ekspert w dziedzinie akustyki dr Geoff Leventhall, NIZPPZH nie tylko nie podaje źródeł swoich opinii, ale w wielu miejscach także się myli – informuje Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej. 

Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny wymienia w swoim stanowisku m.in. szereg czynników ryzyka dla zdrowia człowieka w kontekście lokalizacji farm wiatrowych. Wśród nich znaczny nacisk położono na infradźwięki. Jak pisze dr Leventhall brak jest jednak dowodów na to, że infradźwięki na poziomie i częstotliwości wytwarzanej przez działające obecnie turbiny wiatrowe mają negatywne oddziaływanie na mieszkańców. Natomiast osoby, które w przeszłości twierdziły, że infradźwięki powodowane przez turbiny wiatrowe stanowią problem, przytaczały argumenty wynikające z bardzo małej wiedzy na temat niskich poziomów infradźwięków.

NIZP – PZH pisze także, że innym czynnikiem ryzyka jest „możliwość odrywania się kawałków lodu od wirników”. Faktem jest jednak, że odległość pozwalająca na zapobiegnięcie ewentualnym szkodom wyrządzonym przez odczepiające się kawałki lodu jest dobrze znana. Oblicza się ją według poniższego prostego wzoru: (wysokość piasty wirnika + średnica wirnika)*1,5.

REKLAMA

Przykładowo więc dla dużej turbiny wiatrowej mającej 100 metrów wysokości i wirnik o średnicy 100 metrów bezpieczna odległość wynosi… 300 metrów. Dla turbiny o wysokości 200 metrów i średnicy wirnika 100 metrów byłoby to 450 metrów, a nie 1500 czy 2000 metrów jak będzie wynikało z projektu ustawy autorstwa posłów PiS.

Kolejny czynnik ryzyka to według NIZP – PZH „możliwość wystąpienia awarii turbiny w postaci upadku urwanej łopaty wirnika lub jej fragmentu”. Prawda jest jednak taka, że awarie wirnika są rzadkie. Obecne prace wskazują, że jeśli jednak już do nich dochodzi i na ziemię upada część wirnika, to i tak dzieje się to raczej w odległości mniejszej niż 200 metrów. Prawdopodobieństwo odpadnięcia łopaty wirnika jest natomiast zbyt małe by być problemem dla okolicznych mieszkańców. Warto też zauważyć, że odpadnięcie łopaty zależy od szeregu czynników i prawdopodobieństwo takiej sytuacji maleje wraz ze wzrostem odległości od turbiny.

REKLAMA

NIZP – PZH pisze również o efekcie migotania cienia. Nie wspomina jednak, że może być on ograniczony na przykład poprzez zatrzymanie turbiny na czas, gdy słońce znajduje się w niskim położeniu powodującym ten efekt. Dodatkowo rozpatrywanie każdej inwestycji oddzielnie da możliwość takiej lokalizacji danej elektrowni wiatrowej, by efekt migotania cienia w ogóle nie występował. Tak samo jak żadnego problemu (w przypadku właściwie zaprojektowanej farmy wiatrowej) nie stanowi promieniowanie elektromagnetyczne, o którym również pisze NIZP – PZH.

W stanowisku Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny można przeczytać, że odnosi się ono do obowiązujących przepisów, ale brakuje doprecyzowania o które przepisy chodzi. Stanowisko nie uwzględnia również bogatych doświadczeń innych krajów, które tworzyły i tworzą przepisy skutecznie chroniące mieszkańców.

NIZP – PZH twierdzi również, że „brak kompleksowych uregulowań prawnych dotyczących oceny ryzyka zdrowotnego związanego z funkcjonowaniem farm wiatrowych w Polsce (…)”. Tymczasem kompleksowe regulacje od wielu lat dostępne są w różnych krajach na świecie. NIZP – PZH twierdzi także, że Polska potrzebuje opracowania i wdrożenia metodyki określania odległości turbin wiatrowych od domów, która będzie uwzględniała wszystkie czynniki ryzyka. Autorzy stanowiska piszą, że opracowanie takiego algorytmu w krótkim czasie „może być bardzo trudne”. Rzeczywistość jednak jest taka, że nie ma potrzeby opracowywania żadnej nowej metody, ponieważ współczesne metodologie uwzględniają wszystkie propozycje formułowane przez NIZP – PZH i mogłyby być stosowane w Polsce.

NIZP – PZH zaleca minimalną odległość turbin wiatrowych od zabudowań na poziomie 2 kilometrów i pisze, że wynika to „z krytycznej oceny publikowanych wyników badań w recenzowanych czasopismach naukowych”. W stanowisku nie wymieniono jednak ani jednej tego typu publikacji. Według dr Geoffa Leventhalla typową odległością spełniającą kryteria hałasu i szeroko stosowaną jako odległość minimalna jest 500 – 700 metrów. Należy przy tym przypomnieć, że jest to bezpieczna odległość także w kontekście zabezpieczenia ludzi przed ewentualnymi fragmentami lodu turbin odrywającymi się od turbin czy przed awarią.

Według dr Geoffa Leventhalla „stanowisko NIZP – PZH jest niezadowalające, ponieważ zawiera stwierdzenia bez podania odniesień do źródła. Tym samym stwierdzeń zawartych w stanowisku nie daje się zweryfikować, a stanowisko staje się jedynie niepotwierdzoną opinią”.

PSEW