Problem z pozwoleniami na małe elektrownie wiatrowe

Problem z pozwoleniami na małe elektrownie wiatrowe
Foto. Kyle Taylor, Dream It.Do It, flickr cc

W artykule poświęconym inwestycjom w małe elektrownie wiatrowe „Gazeta Prawna” zwraca uwagę na bariery administracyjne przy tego typu inwestycjach i wskazuję na potrzebę uregulowania zasad montażu tych urządzeń, co wydaje się konieczne, aby rynek małych wiatraków w Polsce mógł się rozwijać.

Zgodnie z nowelizacją Prawa budowlanego z 2013 r. z pozwolenia na budowę są zwolnione mikrointalacje fotowoltaiczne i pomp ciepła o mocy do 40 kW.

Zwolnienie to nie obejmuje jednak małych elektrowni wiatrowych, wobec czego zastosowanie ma przepis mówiący o maksymalnej wysokości urządzenia do 3 metrów, a taką wysokość mogą osiągać maszty małych elektrowni wiatrowych nawet rzędu 1 kW.

REKLAMA

Urządzenia wyższe niż 3 m potrzebują pozwolenia na budowę, co może utrudniać i wydłużać proces inwestycyjny, a urzędnicy często nie wiedzą jak postępować z tego typu inwestycjami i traktują je jak duże elektrownie wiatrowe.

REKLAMA

„Gazeta Prawna” w artykule poświęconym instalacji małych elektrowni wiatrowych zwraca uwagę, że wobec ograniczenia wysokościowego niektórzy inwestorzy decydują się na obejście prawa.

 Prawo budowlane wymaga również zgody sąsiadów, którzy zwykle z niewiedzy, strachu lub zwykłej zawiści wolą wyrazić negatywną opinię co pogarsza pozycję inwestora w „walce” z urzędnikiem. Trzeba się odwoływać, a nawet składać sprawę do sądu. Na to niewiele osób jest gotowych – „GP” cytuje osobę z branży.

„Gazeta Prawna” informuje, że wobec problemów z procedurami inwestycyjnymi część inwestorów decyduje się na samowolę budowlaną, w przypadku której to urzędnik musi udowodnić, że inwestor złamał prawo, co w praktyce nie jest egzekwowane.

Innym rozwiązaniem, które wskazuje „GP”, jest montaż wiatraka jako reklamy, przez co w naszym kraju przybywa fikcyjnych dystrybutorów tego typu urządzeń. 

gramwzielone.pl / za „Gazeta Prawna”