Czarne chmury nad branżą wiatrową? Wnioski z debaty w Pałacu Prezydenckim

Czarne chmury nad branżą wiatrową? Wnioski z debaty w Pałacu Prezydenckim
Vestas press

Wczoraj w Pałacu Prezydenckim odbyła się debata w sprawie budowy farm wiatrowych związana z przygotowanym przez Kancelarię Prezydenta RP projektem tzw. ustawy krajobrazowej, która ma na celu m.in. określenie nowych zasad lokowania farm wiatrowych, a także z ostatnim raportem Najwyższej Izby Kontroli, w którym krytycznie oceniono dotychczasową praktykę procesu budowy farm wiatrowych w Polsce. 

Gospodarz spotkania, prezydencki minister Olgierd Dziekoński, rozpoczynając wczorajszą debatę wskazał, że obecne prawo nie daje wystarczającej ochrony dla krajobrazu przed lokowaniem farm wiatrowych. – Dzisiejsze prawo jest tak skonstruowane, że dla 28% powierzchni kraju, którą zajmują obszary cenne przyrodniczo i krajobrazowo, praktycznie nie ma możliwości ochrony – ocenił prezydencki minister. 

Na początku wczorajszego spotkania głos zabrał prezes Najwyższej Izby Kontroli Krzysztof Kwiatkowski, który podsumował wnioski raportu na temat budowy wiatraków, wskazując na brak dostatecznych jego zdaniem regulacji w sprawie budowy farm wiatrowych, „co może zniechęcać inwestorów i stanowi pole do nadużyć„. 

REKLAMA

Krzysztof Kwiatkowski wskazał, że w zbadanych przez NIK gminach wystąpiło wiele nieprawidłowości związanych z budową farm wiatrowych. Dodał, że w żadnej z gmin, które wziął pod lupę NIK, nie przeprowadzono referendum w sprawie budowy wiatraków i że decyzje w tej sprawie były podejmowane wyłącznie przez radnych. 

Prezes NIK poinformował, że w 1/3 ze zbadanych gmin wiatraki lokowano na działkach należących do pracowników gmin lub ich rodzin. – To nosi znamiona konfliktu interesów i może rodzić praktyki korupcyjne – ocenił szef NIK. 

Krzysztof Kwiatkowski ocenił ponadto, że w 80% przypadków zgoda gminy na budowę farmy wiatrowych zależała od sfinansowania przez inwestora miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego lub przekazania darowizny. – Finansowanie zadań własnych gminy mogło być źródłem konfliktu interesów i powodować mechanizmy korupcjogenne – ocenił prezes NIK dodając, że przez inwestorów finansowane są także raporty oddziaływania na środowisko. 

Wśród wad aktualnego prawa w kontekście budowy elektrowni wiatrowych szef NIK wskazał ponadto na brak minimalnej odległości turbin od siedzib ludzkich, a także na fakt, iż przepisy dotyczące norm hałasu nie gwarantują miarodajnej oceny hałasu, jaki generują turbiny wiatrowe. – Pomiary hałasu mogły się odbywać tylko przy niskiej wietrzności poniżej 5 m/s, a elektrownie wiatrowe pracują najgłośniej przy prędkości wiatru ok 10 m/s, a w tych warunkach poziom hałasu nie był badany. Nie sprawdzano też infradźwięków i efektów stroboskopowych – ocenił Krzysztof Kwiatkowski. 

Prezes NIK podkreślił też brak dostatecznych przepisów gwarantujących odpowiednią kontrolę oddawanych do użytku elektrowni wiatrowych. Dodał, że inspektorzy badali tylko konstrukcje budowlane, bo przepisy nie wskazywały czy kontrolować też techniczne elementy wiatraków, a także zauważył, że elektrownie wiatrowe nie są przypisane do konrektnej kategorii obiektów, dlatego w praktyce przypisuje się je do różnych definicji i w efekcie nie zawsze wymaga się wydania pozwolenia na użytkowanie. 

Nie jesteśmy przeciwko wiatrakom. Jesteśmy za tym, aby czysta energia była oparta o czyste reguły – konkludował Krzyszof Kwiatkowski. 

Krytycznie do aktualnej praktyki w zakresie budowy farm wiatrowych odniósł się Piotr Całbecki, marszałek województwa kujawsko-pomorskiego, które jako pierwsze w kraju opracowało własne, restrykcyjne przepisy regulujące możliwość instalowania wiatraków. 

Tam, gdzie wójt chce elektrowni wiatrowych, powstają one bez przemyślenia sytuacji pod jakimkolwiek względem, w tym krajobrazowym – ocenił Piotr Całbecki. 

Marszałek województwa kujawsko-pomorskiego dodał, powołując się na wyniki raportu wykonanego w 2012 r., że farmy wiatrowe w jego województwie są widoczne z 30% obszarów i że od tego czasu przybywało ich rocznie o 100%. – Krajobraz zmienia się w sposób dramatyczny. Został osiągnięty optymalny poziom nasycenia wiatrakami – przekonywał Piotr Całbecki. 

Regulacje przyjęte przez władze województwa kujawsko-pomorskiego stanowią, że wiatraków nie można lokować m.in. 1 km od stref przelotów ptaków, a także 10 km od Wisły oraz 8 km od Brdy i Noteci. Piotr Całbecki poinformował, że w efekcie wykonanych analizdopuszczono do budowy farm wiatrowych w sumie w 15% obszarów województwa będących strefami ochronnymi, a w 12% w obszarach bez stref ochronnych – bez uwzględnienia uwarunkowań lokalnych. 

– Nie chcemy zamykać drogi energetyce wiatrowej, chcemy ja uporządkować, o ile w naszym regionie jest to jeszcze możliwe – podkreślił Piotr Całbecki, określając jako „bezcenną” przygotowaną przez Kancelarię Prezydenta RP ustawę krajobrazową.

Drugi z marszałków województw, którzy zabrali głos podczas wczorajszej debaty, marszałek woj. śląskiego Mirosław Sekuła, oceniając informacje NIK na temat lokowania farm wiatrowych na terenach należących do samorządowców, stwierdził, że raport NIK to „dowód na oligarchizację samorządów„. 

REKLAMA

Z kolei wojewoda opolski Ryszard Wilczyński przekonywał, że budowa farm wiatrowych na obszarach wiejskich powoduje spadek wartości nieruchomości i wyludnianie się osiedli sąsiadujących z farmami wiatrowymi. – Z farm wiatrowych zyski mają nieliczni, a koszty ponoszą lokalnie wszyscy – ocenił wojewoda opolski. 

Michał Kiełsznia, Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska, zauważył, że w zakresie inwestycji w farmy wiatrowe wcześniej wśród samorządowców był widoczny entuzjazm, a dzisiaj wiatraki są postrzegane jako wróg. Dodał, że dyskusja o farmach wiatrowych wymaga najpierw ukształtowania pożądanego miksu energetycznego. 

Na argumenty wysunięte podczas wczorajszej debaty przez prezesa NIK odpowiedzieli obecni na spotkaniu przedstawiciele branży wiatrowej. 

Mieczysław Koch ze Stowarzyszenia Energii Odnawialnej wskazał, że raport NIK zawiera błąd w kwestii oceny pomiarów hałasu. – Turbiny wiatrowe najbardziej hałasują przy małych prędkościach wiatru, a przy większych prędkościach dominuje hałas generowany przez wiatr – zauważył przedstawiciel SEO. Ocenił ponadto, że o lokalizacji wiatraków powinny decydować gminy – tak jak ma to miejsce obecnie i wbrew przyjętemu w projekcie ustawy krajobrazowej przeniesieniu procesu decyzyjnego na poziom województwa. Dodał, że rozwiązanie proponowane przez ustawę byłoby niezgodne z prawem. 

Z kolei prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej Wojciech Cetnarski zauważył, że projekt ustawy krajobrazowej spotkał się częściowo z aprobatą, ale i krytyką branży wiatrowej. Wskazał m.in., że inwestorzy w branży wiatrowej stosują już praktykę audytów krajobrazowych i że ustawa krajobrazowa powinna ujednolicić zasady ich prowadzenia. 

Prezes PSEW ocenił ponadto – wbrew opinii prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego, który wskazał na „druzgocące uchybienia” towarzyszące budowie farm wiatrowych – że w 80% gmin przebadanych przez NIK ocena inwestycji wiatrowych była pozytywna. Dodał, że badania przeprowadzono tylko w 28 „nieprzypadkowo wybranych” gminach.

Inwestycje dają korzyści nie tylko wybranym, ale poprzez podatki wszystkim – prezes PSEW odpowiedział w ten sposób na informacje o korzyściach z inwestycji wiatrowych, które według NIK, mieli czerpać głównie urzędnicy dzierżawiący swoje działki pod wiatraki. 

Janusz Piechocki, burmistrz gminy Margonin, w której działa największa w Polsce farma wiatrowa złożona z 60 2-megawatowych elektrowni wiatrowych, ocenił, że przyjęcie obecnej ustawy krajobrazowej zablokuje proces inwestycji stanowiących o rozwoju gospodarczym gmin. 

Burmistrz Margonina dodał, że ustawa krajobrazowa mająca przenieść decyzyjność w kwestii lokowania wiatraków z poziomu gmin na szczebel wojewódzki, uderzy w samorządność gmin i zablokuje rozwój energetyki wiatrowej.

Janusz Piechock podkreślił, że przyjęcie ustawy może doprowadzić do sytuacji w których inwestorzy, którzy wcześniej rozpoczęli proces inwestycyjny, utracą możliwość zakończenia inwestycji, a ci, którzy wcześniej zrealizowali inwestycje wiatrowe, utracą możliwość odbudowy czy modernizacji już istniejących wiatraków, ponieważ nie dostaną na to żadnej pozytywnej decyzji administracyjnej. 

Burmistrz Margonina ocenił ponadto, że projekt ustawy krajobrazowej pomija kwestię dochodów dla gmin. Podał, że dochody jego gminy z tytułu podatków od wiatraków wynoszą 5,2 mln zł rocznie i że dzięki nim Margonin może m.in. oferować darmowe posiłki w szkołach podstawowych. 

Z kolei Weronika Pelc z kancelarii Wardyński i Wspólnicy podkreśliła, że ponad 90% inwestycji wiatrowych jest realizowanych na podstawie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Dodała, że inwestycji realizowanych w sprzeczności z obowiązującymi przepisami nie finansowałyby banki. 

Prawniczka z kancelarii Wardyński i Wspólnicy podkreśliła, że to czy wiatraki szpecą krajobraz pozostaje kwestią sporną, pytając czy farmy wiatrowe rzeczywiście mają negatywny wpływ na krajobraz, skoro „koncerny energetyczne, w tym kontrolowane przez państwo, robiąc swoje prezentacje, zawsze pokazują wiatraki na tle zielonych pól„. 

Komentując założenia ustawy krajobrazowej Weronika Pelc wśród wad projektu wskazała m.in. brak ochrony praw nabytych, brak przepisów przejściowych, a także przeniesienie władztwa planistycznego z gmin na poziom wojewódzki. 

Więcej inforamcji na temat projektu ustawy krajobrazowej na Gramwzielone.pl w kolumnie: Prace nad ustawą „antywiatrakową” i „krajobrazową

gramwzielone.pl