Zabawa w „słoneczny prąd”. Wywiad z jednym z pierwszych prosumentów w Polsce

Zabawa w „słoneczny prąd”. Wywiad z jednym z pierwszych prosumentów w Polsce
materiały własne

{więcej}Dzięki panelom fotowoltaicznym umieszczonym w ogrodzie i na przydomowej wiacie Pan Maciej produkuje na własny użytek energię elektryczną.. aby podgrzewać wodę. – Jeśli mam wolne środki, to inwestuję w słońce, bo inaczej i tak się rozejdą. A tak panele zostaną i zawsze będą produkować energię – tłumaczy Pan Maciej, jeden z pierwszych w naszym kraju właścicieli domowego systemu fotowoltaicznego.
 
Instalacja fotowoltaiczna naszego czytelnika znajduje się w przydomowym ogrodzie domu zlokalizowanego w pobliżu Piły. Została uruchomiona w listopadzie ubiegłego roku i od tego czasu jest systematycznie rozbudowywana. Początkowo Pan Maciej uruchomił system PV składający się z 15 paneli fotowoltaicznych, każdy o mocy 100 W, wiosną tego roku dołożył 1,5 kW, a latem następne 1,5 kW, dzięki czemu łączna moc domowego systemu PV wynosi już 4,5 kW. W planach jest dalsza rozbudowa, do mocy ok. 8-9 kW.
 
Do budowy swojej instalacji fotowoltaicznej Pan Maciej wykorzystał panele fotowoltaiczne typu amorficznego. Wybór modułów tego rodzaju uzasadnia niższą ceną w przeliczeniu na jednostkę mocy, wyższym napięciem (75V), a także lepszą pracą przy słabszym świetle i w dni pochmurne. Zdaniem producentów modułów amorficznych, w tym aspekcie mają one przewagę w porównaniu do tradycyjnych modułów krystalicznych.
 
Czy ta opinia na temat paneli amorficznych sprawdza się w praktyce?- Z moich obserwacja wynika, że takie panele faktycznie dobrze pracują przy słabym oświetleniu. Jest to zauważalne głównie w pochmurny dzień, gdy na niebie są tylko „jasne” chmury, to znaczy jak jest całkowite zachmurzenie, ale niebo jest jasne. Przy takiej pogodzie mam zasilanie domu i grzanie CWU, oczywiście słabiej, ale na wieczór zawsze jest ciepła woda w bojlerze. Tylko jak przez kilka kolejnych dni jest pochmurno potrzebne jest dodatkowe źródło energii – tłumaczy Pan Maciej.  
 
Początkowo instalacja fotowoltaiczna złożona z 15 paneli została połączona w stringi po 3 sztuki, dzięki czemu Pan Maciej uzyskał napięcie ok. 225V, którym mógł zasilać instalację do podgrzewania wody, a konkretnie dwie znajdujące się w bojlerze grzałki na 230V.
 
W pierwszej wersji układu sterowanie grzałkami odbywało się ręcznie. Przy gorszym nasłonecznieniu wyłączana była jedna z grzałek, a w słoneczne dni pracowały obie. Po dokupieniu kolejnego zestawu paneli (1,5 kW) wiosną tego roku Pan Maciej skonstruował własnoręcznie sterownik do automatycznego regulowania pracy grzałek. – Nie ma fabrycznych rozwiązań tego typu na takie napięcie i moce. Można oczywiście kupić za kilka tysięcy odpowiedni falownik off czy on-grid, ale do grzania wody szkoda pieniędzy na niego, nie jest on w ogóle potrzebny, lepiej za te pieniądze kupić więcej paneli – tłumaczy nasz czytelnik. – Ale tego niestety nie doradzi firma sprzedająca czy montująca panele – dodaje Pan Maciej.
 
Oprócz podgrzewania wody, energii produkowanej przez panele fotowoltaiczne wystarcza też do zasilania niskopoborowych urządzeń elektrycznych pracujących w domu Pana Macieja, co jest możliwe dzięki własnoręcznie skonstruowanemu przez niego układowi. Energia kupowana z zakładu energetycznego zasila płytę indukcyjną w kuchni, dzbanek bezprzewodowy, mikrofalówkę, a także pralkę i żelazko. Pozostałe urządzenia, w tym lodówka, są zasilane produkowaną przez panele energią słoneczną.
 
– Gdybym chciał to wszystko zasilać z paneli musiałbym mieć przetwornicę o mocy 12-15kW i odpowiednie akumulatory. Inwestycja nie zwróciłaby się nawet za życia moich wnuków. Dlatego zasilam tylko urządzenia niskopoborowe stosując przetwornicę do 1kW. Układ sprawdza się wzorowo – tłumaczy Pan Maciej.
 
Dlaczego Pan Maciej zdecydował się na budowę domowej instalacji fotowoltaicznej i jakie są dotychczasowe efekty jej pracy? – Budując instalację nie robiłem szczegółowych założeń i kalkulacji. Wyszedłem z innego założenia. Jeśli mam wolne środki, to inwestuję w słońce, bo inaczej i tak się rozejdą. A tak panele zostaną i zawsze będą produkować energię. A ostatnie 2-3 miesiące pokazują, że mogą robić to naprawdę dobrze. Woda w bojlerze nieraz aż paruje z kranu, a naładowany akumulator wystarcza do zasilania wszystkich niskopoborowych odbiorników w domu.
 
A jak praca instalacji fotowoltaicznej przekłada się na oszczędności na rachunkach za energię? Za ostatnie dwa miesiące Pan Maciej musi przelać na konto dostawców energii 371 zł, za wcześniejszy okres rozliczeniowy wyszło za prąd 521 zł. Dodatkowo wiosną Pan Maciej korzystał też z tradycyjnego pieca, w sezonie letnim pozostaje on jednak bezużyteczny – Czy się opłaca? Nie wiem, ale to naprawdę cieszy – komentuje nasz czytelnik.
 
– Zielony prąd jest drogi i pewnie długo tak zostanie. Ale czy nie będzie lepiej, gdy każdy z nas dołoży do rachunku za prąd powiedzmy 5 złotych i w zamian za to na większości domów pojawią się rożnego typu panele, czy niech powstają następne kolosy spalające miliony ton węgla? Czy patrząc za okno wolicie widzieć na dachach sąsiadów panele, czy w oddali za lasem gigantyczne kominy elektrowni, elektrociepłowni i różnych kotłowni? Ja wolę oglądać panele swoje i sąsiadów. Dlatego postawiłem 4,5kW i planuję w tym roku następne kW – mówi Pan Maciej. – Przejście na zieloną energię to nie tylko postawienie fotowoltaiki czy kolektora da dachu. To musi być także zmiana filozofii życia. Trzeba zdać sobie sprawę, że prąd nie rośnie za darmo na drzewie i że opłaca się go oszczędzać – dodaje nasz czytelnik.
 
Co natomiast dzieje się z energią, którą wyprodukują panele, a która nie zostanie w danym momencie spożytkowana przez mieszkańców domu? Pan Maciej zamiast drogiego systemu magazynowania energii elektrycznej, postanowił wykorzystać w tym celu zbiorniki z wodą.
 
– Magazynowanie prądu w akumulatorach jest nieopłacalne. U mnie układ składa się z przetwornic ładujących akumulator 24V prądem tylko trochę większym niż aktualny pobór przetwornicy 24/230V. Dzięki temu nie gromadzę dużego zapasu w akumulatorach, bo to jest nieopłacalne. Akumulatory tylko stabilizują zasilanie przetwornicy 24/230V i pozwalają na nieprzerwaną pracę w momentach. gdy przetwornica 24/230 bierze więcej niż są ładowane akumulatory. Dzięki temu cały dzień dom jest zasilany z energii słonecznej, nawet jak chwilowo wzrasta zapotrzebowanie na prąd. Wieczorem dom korzysta tylko z energii elektrycznej dostarczanej przez zakład energetyczny – tłumaczy Pan Maciej.

– Największą ilość prądu z paneli – ok. 85% – przeznaczam na magazynowanie energii w wodzie, która jest w stanie zmagazynować i potem oddać wielokrotnie więcej energii niż jakikolwiek akumulator. Mam zbiornik CWU o pojemności 300 l i do tego 2 bufory liczące po 1500 l każdy. Jak temperatura CWU przekroczy 95 C to sterownik przełącza grzanie do buforów 2*1500l. Bufory są głównie w zimie wykorzystywane do gromadzenia nadmiaru ciepła z pieca, dzięki temu palę (niestety węglem) raz na 2-3 dni. Latem bufory są rezerwą do odebrania nadmiaru energii i potem oddania jej do wstępnego ogrzania CWU. W buforach jest wężownica, którą płynie zimna woda zanim dostanie się do zbiornika CWU, dzięki temu energia jest odbierana z bufora, a woda jest już wstępnie ogrzana. 

—-

REKLAMA
REKLAMA

Druga część artykułu ukażę się na portalu Gramwzielone.pl za tydzień.

W przypadku pytań do Pana Macieja związanych z budową i eksploatacją jego instalacji fotowoltaicznej prosimy o wysłanie ich na nasz adres mailowy. Na pytania odpowiemy drogą mailową. 

red. gramwzielone.pl