G. Wiśniewski: fotowoltaika staje przed trzecią szansą

G. Wiśniewski: fotowoltaika staje przed trzecią szansą
Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej. Fot. MMC Polska

Technologia fotowoltaiczna dojrzała do wejścia na rynek energii jednocześnie w trzech segmentach (w oparciu o trzy modele sprzedaży energii elektrycznej do sieci), związanych z systemami wsparcia OZE lub z nimi już niezwiązanych i dzięki temu pozbawionych ryzyka politycznego i prawnego pisze Grzegorz Wiśniewski.

Są to systemy wsparcia: aukcyjny i prosumencki, które są oficjalnymi, państwowymi instrumentami i które mają pomóc Polsce zrealizować zobowiązania międzynarodowe związane z uzyskaniem 15-proc. udziału energii z OZE w zużyciu energii w 2020 roku. Tworzy się też model autoproducenta biznesowego, który z uwagi na rosnące w Polsce ceny energii elektrycznej dla firm zaczyna się stopniowo rozwijać na zasadach rynkowych. Wiadomo jednak, że bez wsparcia politycznego nie wniesie jeszcze znaczącego wkładu w realizację ww. celów.

Kluczem do większej roli fotowoltaiki w latach 2021-2030 jest jej możliwa i niebagatelna rola w wypełnieniu zobowiązań w zakresie OZE, a w szczególności w części zobowiązania dotyczącego udziału energii elektrycznej z OZE, w 2020 roku. Obecne moce zainstalowane w fotowoltaice to 300 MW – już teraz 100 razy  więcej niż zakładał rządowy plan na 2020 rok, ale ciągle niewiele.

REKLAMA

Zgodnie z symulacjami IEO (opartymi na tym, co jest już niemal pewne), kontynuowanie obecnych trendów w segmencie prosumenckim stymulowanych dotacjami z funduszy regionalnych RPO (okres wyborów samorządowych i tegoroczne konkursy RPO pomagają fotowoltaice) i z uwzględnieniem dodatkowych możliwości, jakie daje system aukcyjny w znowelizowanej właśnie ustawie o OZE, realne jest to, że fotowoltaika może na koniec 2020 roku osiągnąć moc rzędu 1200 MW.

REKLAMA

Nie ulega już wątpliwości, że celu OZE na 2020 rok Polska obecnie nie jest w stanie osiągnąć własnymi siłami i w czasie, jaki pozostał, potrzebny będzie import biopaliw (tych kosztownych – drugiej generacji) i tzw. transfer statystyczny, w ramach umowy pomiędzy rządem polskim i rządem (rządami?) krajów UE, które swoje cele OZE przekroczą, co  obciąży budżet państwa (wbrew pozorom, koszty te nie obciążą energetyki). Wybór krajów do rozmów o transferze statystycznym jest coraz większy.

Na dzień dzisiejszy większość członków UE właśnie przekroczyła swoje zobowiązania. Już na koniec 2016 roku było to 11 krajów – w tym Bułgaria, Czechy, Dania, Estonia, Chorwacja, Włochy, Litwa, Węgry, Rumunia, Finlandia i Szwecja – osiągnęło swoje cele w zakresie OZE, teraz dołączyła Austria, Słowacja, Portugalia, a kilka innych się zbliżyło.

W tym ważnym dla UE obszarze Europa dwóch prędkości obowiązuje już od pewnego czasu, przynajmniej jeśli chodzi o OZE. Polski MSZ ma duży wybór krajów do przedstawienia im oferty, no może poza bogatym Luksemburgiem, który transferu statystycznego po niskim koszcie już dokonał z Łotwą i Estonią. Ale czy o to chodzi?

Cały wpis jest dostępny na blogu „Odnawialny” pod tym linkiem.

Grzegorz Wiśniewski