Ceny mikroinstalacji fotowoltaicznych. Jak wpływa na nie rynkowy boom?

Ceny mikroinstalacji fotowoltaicznych. Jak wpływa na nie rynkowy boom?
Eprosument

W porównaniu do początku 2019 roku ceny mikroinstalacji fotowoltaicznych na rynku nieco spadły, chociaż nie u wszystkich instalatorów. Na spadki wpłynęło kilka czynników, jednak epidemia koronawirusa w Azji już przyczynia się do problemów z dostawami sprzętu, co może spowodować wzrost cen. O sytuację jeśli chodzi o ceny w segmencie najmniejszych systemów PV zapytaliśmy czołowe firmy instalacyjne.

Polska branża fotowoltaiczna przeżywa prawdziwy boom. Szczególnie szybko rozwija się rynek najmniejszych dachowych instalacji PV, napędzany przez unijne dotacje i rządowy program Mój Prąd.

Na koniec 2019 roku moc elektrowni fotowoltaicznych w Polsce wynosił już niemal 1,3 GW, z czego aż około 950 MW stanowiły mikroinstalacje.

REKLAMA

Szczególnie dużo działo się w tym segmencie w ostatnim kwartale, w którym powstawało średnio aż 514 mikroinstalacji PV dziennie. W sumie w czwartym kwartale 2019 r. w sieci pięciu największych OSD przybyło 47,3 tys. mikroinstalacji o łącznej mocy 302,24 MW.

Jak boom na rynku mikroinstalacji fotowoltaicznych wpływa na ich ceny? O komentarz poprosiliśmy czołowe firmy instalacyjne. Na nasze pytania odpowiedziało kilka z nich.

Jak mówi Michał Szczepański, prezes firmy Eprosument, ceny, które oferowała jego firma na początku 2019 r. na instalację o mocy 3 kW wynosiły 6 000 zł brutto/kW, a na 10 kW – 4 800 zł brutto/kW, natomiast dzisiaj w przypadku instalacji o mocy 3 kW cena wynosi 5 400 zł/kW, a dla 10 kW to 4 200 zł brutto/kW.

Przyznaje, że z uwagi na wyższe koszty produkcji modułów w Europie, przed zniesieniem restrykcji w imporcie chińskich modułów do Unii Europejskiej ceny modułów na rynku hurtowym były o ponad 20 proc. wyższe, a obecnie dzięki temu, że istnieje dostęp do dobrego jakościowo i względnie taniego produktu, branża dynamicznie się rozwija, także przez wzrost zainteresowania w sektorze MŚP, gdzie nie ma dotacji, a PV jest konkurencyjne w oparciu o obecne ceny energii i koszty dystrybucji.  

Szczepański zwraca uwagę, że należy pamiętać, że rynek fotowoltaiczny jest rynkiem globalnym i wszelkie fluktuacje geopolityczne, zwłaszcza w rejonie Azji, mają wpływ na ceny. Podkreśla przy tym, że podzespoły europejskich producentów modułów pochodzą także z Azji.

Jak mówi, obecnie ceny na rynku hurtowym są w miarę stabilne, w dłuższej perspektywie będą jednak jego zdaniem spadać o ok. 5 proc. jeśli chodzi o moduły, natomiast ceny falowników podlegają mniejszym zmianom. Zaznacza, że rosną jednak koszty ekip montażowych i obsługi administracyjnej.  

Według Szczepańskiego program Mój Prąd spowodował nie tylko wzrost zainteresowania po stronie potencjalnych klientów, ale także osób, które zaczęły się interesować działalnością gospodarczą, pozwalającą wykorzystać potencjał rynku. Efekt jest taki, że popyt rośnie, ale również i konkurencja, co wpływa z kolei na sytuację cenową. 

Ocenia, że na sytuację na rynku może wpłynąć zamieszenie związane z epidemią koronawirusa w Azji, ponieważ zaczyna brakować towaru – przede wszystkim modułów. Wskazuje na brak dostaw, obcięcie złożonych zamówień o 40 proc. i przesuwanie dostaw o kilka tygodni.

Jak mówi, przerwa związana z chińskim Nowym Rokiem została przedłużona do 10 lutego. Fabryki miały wówczas ruszyć i tak się stało, ale tylko częściowo.

Efektem jest krótkookresowy wzrost cen modułów wynikający z braku produkcji i zaburzeń w logistyce. W jego opinii sytuacja powinna się unormować dopiero w połowie roku, a dotyczy ona całego świata, dlatego pojawią się problemy z realizacją zleceń zarówno na mikroinstalacje jak i większe instalacje.

Ewa Urbaniec, dyrektor marketingu w Columbus Energy, przyznaje, że jej firma nie korzysta z usług hurtowni, a w większość komponentów zaopatruje się bezpośrednio u producentów. Jak mówi, ceny u producentów są stabilne i nie przewiduje mocnych trendów zarówno wzrostowych, jak i spadkowych. W Columbus Energy cena instalacji dla klienta końcowego pozostaje stabilna.

Urbaniec podkreśla, że zniesienie przez Komisję Europejską w 2018 roku karnych ceł na import chińskich modułów wpłynęło na ceny bardzo znacząco, ponieważ rynek stał się nareszcie konkurencyjny, co dało pozytywny impuls do rozwoju branży fotowoltaicznej w Polsce, na czym korzystają instalatorzy, hurtownicy i dostawcy usług.

REKLAMA

Jak mówi, ceny komponentów dyktuje rynek, a nie zamknięte grono małych producentów, jak to miało miejsce wcześniej. Z kolei, jeśli chodzi o program Mój Prąd, to ocenia, że wpłynął on na podniesienie cen w hurtowniach, na czym tracą mali instalatorzy, a cena na rynku dla klientów końcowych zaczyna się wyrównywać. Mały instalator nie może pozwolić sobie na negocjacje z producentem i nie może planować sprzedaży długoterminowo. Według niej ceny instalacji w 2020 roku nie zmienią się.

Tomasz Pijarczyk specjalista ds. energii odnawialnej w Bison Energy Sp. z o.o., podkreśla, że porównując ceny mikroinstalacji z przedziału mocy 3-10 kWp dla początku roku 2020 względem roku 2019, kształtują się one na dosyć podobnym poziomie, z niewielką tendencją wzrostową

Jak mówi, na pewno zmieniły się składowe tych cen. Nadal odnotować można globalny trend obniżania kosztów modułów przy wzroście ich mocy jednostkowej. Natomiast wzrastają koszty pracy – w szczególności usług montażowych przez doświadczonych i wyspecjalizowanych fachowców. Zauważa, że coraz głośniej mówi się również o zbliżających się problemach z dostępnością podzespołów wywołanych przez epidemię koronawirusa.

Ostrzega, że niewątpliwie opóźnienia w dostawach na teren Unii Europejskiej modułów fotowoltaicznych oraz falowników i ich elementów będą odczuwalne dla całej branży, co w konsekwencji może się przełożyć na wzrost cen końcowych.

Pijarczyk uważa, że z uwagi na znaczący wzrost zainteresowania branżą zarówno ze strony klientów indywidualnych, jak i nowych podmiotów świadczących usługi, zaczął się również kształtować ciekawy trend rozwarstwiania się cen rynkowych. Nowe, niedoświadczone firmy, które walczą o rynek i klienta, oferują niższe stawki za instalacje od tych, które funkcjonują na rynku od początku jego istnienia. Firmy ze stabilną pozycją i obszernym portfolio realizacji na dziś nie narzekają na brak nowych zleceń, stąd zaczynają zwiększać swoje marże.

Przedstawiciel Bison Energy ocenia, że jest to naturalny etap rozwoju rynku – klienci, którym zależy na wysokiej jakości usługi, gwarancji, odpowiednim i kompleksowym poziomie obsługi będą musieli – i najczęściej są zdecydowani zapłacić więcej – względem tych, którzy podejmują ryzyko powierzenia swoich pieniędzy mniej doświadczonym lub mniej wiarygodnym wykonawcom.

W jego opinii należy tutaj pamiętać, że wykonawstwo instalacji fotowoltaicznej jest usługą niejednokrotnie specjalistyczną – fachowcy z odpowiednimi narzędziami, uprawnieniami, od elektrycznych, pomiarowych przez prace wysokościowe, aż po certyfikacje Urzędu Dozoru Technicznego oraz liczne szkolenia produktowe – będą droższymi fachowcami, od tych, którzy wyżej wymienionych kwalifikacji nie posiadają. To klient końcowy musi podjąć decyzję, którym zleci wykonanie prac montażowych.

Zaznacza, że obserwujemy również coraz więcej zjawisk z pogranicza oszustwa bądź czerpania korzyści z niewiedzy klientów. W branży pojawiają się historie osób, które wpłaciły zaliczki niesprawdzonym wcześniej firmom, a ich instalacje nigdy nie powstały lub powstały, ale niezgodnie z oczekiwaniami.

Dodaje, że duże zainteresowanie domowymi mikroinstalacjami fotowoltaicznymi zaczyna również wyłaniać niebezpieczne praktyki handlowe, jak chociażby nakłanianie do szybkiego zawarcia umowy w trakcie pierwszego spotkania pod pretekstem otrzymania lepszej ceny. Pijarczyk podkreśla, że często okazuje się, że inwestorzy zawierają niekorzystne dla nich umowy z zawyżonymi cenami, a za zerwanie umów naliczone im zostają wysokie kary.

Jeśli natomiast chodzi o uruchomienie przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej programu Mój Prąd, to uważa, że na pewno był to bardzo silny bodziec do wzrostu zainteresowania domowymi instalacjami fotowoltaicznymi, a inwestorzy nie potrzebowali bardzo wysokich dotacji, aby chętniej przystąpić do realizacji budowy własnych mikroelektrowni.

Jak mówi, wystarczyło zastosować przejrzysty i szybki sposób rozliczania wsparcia, co w połączeniu z możliwością korzystania z bilansowania energii w sieci, a także pojawieniem się ulgi termomodernizacyjnej – łącznie przyczyniło się do fotowoltaicznego boomu.

Pijarczyk przekonuje, że wszystko wskazuje na to, że trend wzrostowy w branży nadal się utrzyma, a w jego opinii w najbliższych kwartałach ceny pozostaną na niezmienionym poziomie. Zaznacza, że szereg czynników je kształtujących jest na tyle duży, że są to jedynie prognozy.

Joanna Kędzierska

redakcja@gramwzielone.pl


© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.