Koło ratunkowe dla biogazowni. Czy dzięki niemu branża biogazowa nie utonie?

Koło ratunkowe dla biogazowni. Czy dzięki niemu branża biogazowa nie utonie?
Foto. Lukas Plewnia / wikimedia cc

Od dłuższego czasu branża biogazowni rolniczych alarmuje, że biogazownie w Polsce są na skraju bankructwa. Powodem jest niska cena zielonych certyfikatów, których sprzedaż obok sprzedaży energii stanowi główny składnik przychodów operatorów takich instalacji. Ten stan rzeczy ma zmienić przygotowana przez PSL nowelizacja ustawy o odnawialnych źródeł energii. Jej projekt ma poparcie posłów oraz rządu, co daje szansę na jego szybkie przyjęcie.

Kwestia nowelizacji była tematem wczorajszego posiedzenia sejmowej komisji ds. energetyki. Referująca jej projekt posłanka PSL Krystyna Ozga podkreśliła, że przygotowana przez jej partię nowelizacja ma charakter „interwencyjny” i ma ratować zagrożone bankructwem biogazownie.

Posłanka PSL uzasadniała konieczność przyjęcia nowelizacji tym, że inwestycje biogazowe były realizowane przy znacznym udziale środków publicznych, a inwestorzy planując kilka lat temu swoje projekty przyjmowali w kalkulacjach przychodów ceny zielonych certyfikatów zbliżone do wartości opłaty zastępczej. 

REKLAMA

Od tamtego czasu spadła jednak zarówno cena energii jak i cena zielonych certyfikatów, które właściciele biogazowni sprzedają na giełdzie głównie podczas notowań sesyjnych, na których cena certyfikatów jest dużo niższa niż w transakcjach pozasesyjnych realizowanych głównie przez duże podmioty.

Obecnie sesyjna cena zielonych certyfikatów wynosi około 110 zł/MWh i nieznacznie odbiła się od notowanego ostatnio poziomu 100 zł/MWh. Mimo to, jest to jednak dalej dużo niższy poziom niż wartość opłaty zastępczej będącej alternatywą dla tzw. sprzedawców zobowiązanych, czyli sprzedawców energii, którzy poprzez zakup certyfikatów lub wpłacenie opłaty zastępczej muszą potwierdzić, że określona część sprzedawanego przez nich prądu to prąd zielony.

Przygotowana przez PSL nowelizacja ma zwiększyć obowiązek zakupu certyfikatu z biogazowni w ogólnym obowiązku OZE, który muszą regulować sprzedawcy zobowiązani. Jak mówiła wczoraj posłanka Krystyna Ozga, ma to pomóc właścicielom działających w Polsce 55 biogazowni rolniczych, których łączna moc wynosi 68,8 MW i które produkują 521 GWh energii elektrycznej rocznie.

Krystyna Ozga wyceniła wartość dotychczasowych inwestycji w sektorze biogazowni rolniczych na 1,3 mld zł.

Posłanka PSL wskazała, że przyjęcie nowelizacji pozwoli na bardziej sprawiedliwy podział środków przyznawanych w systemie zielonych. – Mali przedsiębiorcy będą mogli liczyć na przychody zbliżone do osiąganych przez większe podmioty zarabiające na sprzedaży energii podczas notowań pozasesyjnych – argumentowała Krystyna Ozga.

Projekt PSL zakłada wprowadzenie do systemu zielonych certyfikatów dodatkowego obowiązku umarzania świadectw pochodzenia energii elektrycznej z biogazu, którym byli by objęci sprzedawcy energii. Zaproponowane przez PSL regulacje miałyby wejść w życie z początkiem przyszłego roku. Po 2016 r. prawo do kształtowania wysokości udziału świadectw pochodzenia energii z biogazu uzyskałby minister gospodarki.

W pierwszej wersji projektu nowelizacji wskazano, że obowiązek zakupu zielonych certyfikatów od operatorów biogazowni powinien wynieść 0,35% obowiązkowego udziału energii elektrycznej wytworzonej w instalacjach odnawialnego źródła energii i powinien być wydzielony w ramach ogólnego celu OZE na 2020 r. na poziomie 20%.

Teraz PSL chce jednak podnieść ten obowiązek na 0,45% w przyszłym roku i 0,55% w kolejnym.

REKLAMA

Dlaczego proponowany obowiązek przyjęto akurat na takim poziomie? Obliczono go na podstawie zdolności produkcyjnych działających w kraju biogazowni.

Jak mówi portalowi Gramwzielone.pl Arkadiusz Witowski z Polskiego Stowarzyszenia Biogazu Rolniczego (PSBR), żeby wyliczyć wielkość obowiązku i przedstawić w procentach, trzeba ustalić łączną moc istniejących biogazowni uwzględniając moc, która zostanie oddana do eksploatacji jeszcze w tym roku i pomnożyć ją przez osiem tysięcy godzin pracy w roku, tj. biorąc sprawność na poziomie 91,3%, ponieważ to jest norma dla tej technologii. Następnie otrzymany wynik należy podzielić przez ilość energii sprzedanej w danym roku w całym kraju odbiorcom końcowym, z uwzględnieniem ulgi dla przedsiębiorstw energochłonnych

Jeśli zastosuje się powyższy schemat to nowela będzie dobrym przykładem działania politycznego. Politycy w imieniu całego społeczeństwa muszą odpowiedzieć sobie na pytanie: czy znając wady i zalety biogazowni chcemy je rozwijać czy nie? Jeśli nie, to pozwolić istniejącym instalacjom dotrwać swoich dni wyznaczonych 15-letnim okresem wsparcia i „nie mydlić oczu”  potencjalnym inwestorom. Jeśli tak, to obserwować pracę istniejących biogazowni, ich koszty produkcji, wpływ na otoczenie, ze szczególnym uwzględnieniem kreowania miejsc pracy, popytu na lokalnym rynku rolnym i dbać o rozsądny rozwój nowych mocy tej gałęzi OZE. Przez rozsądny rozumiem stabilny wzrost do określonego poziomu przy optymalnych kosztach, gwarantujących akceptowalną na rynku rentowność – mówi w rozmowie z portalem Gramwzielone.pl przedstawiciel Polskiego Stowarzyszenia Biogazu Rolniczego.

Podczas wczorajszego posiedzenia sejmowej komisji ds. energetyki Zofia Ossowska z PSBR, które skupia właścicieli 16 biogazowni, apelowała o szybkie przyjęcie nowelizacji, co jej zdaniem może uchronić istniejące biogazownie od bankructwa. Podkreślała, że sytuacja branży biogazowej stała się dramatyczna, a biogazownie ograniczają produkcję energii, ponieważ ich właścicieli nie stać na zakup substratu do produkcji biogazu.

Ossowska dodała, że nowelizacja to „koło ratunkowe dla całej branży”.

Nowelizację poparł podczas wczorajszej komisji także przedstawiciel sprzedawców zobowiązanych – dyrektor biura Towarzystwa Obrotu Energią Marek Kulesa, który jednak zwrócił uwagę, że jeśli rozumieć literalnie regulacje zawarte w projekcie nowelizacji, postulowany obowiązek zakupu certyfikatów z biogazowni tworzy dodatkowy obowiązek OZE, co oznaczałoby także zwiększenie kosztów całego systemu zielonych certyfikatów.  

Posłanka PSL Krystyna Ozga zapewniła jednak, że proponowany obowiązek miałby powstać w ramach ogólnego celu OZE, nie zwiększając jego zakresu i kosztów.

Wydaje się, że propozycja nowelizacji ustawy o OZE może zostać szybko przyjęta. Wczoraj poparcie dla niej wyraził przedstawiciel głównej partii opozycyjnej poseł Piotr Naimski z PiS, a także przedstawicielka Ministerstwa Gospodarki wiceminister Ilona Antoniszyn-Klik, która zapowiedziała, że MG rekomenduje jej przyjęcie rządowi.

Teraz nowelizacją zajmie się powołana w tym celu podkomisja. Posłowie i rząd muszą się jednak pospieszyć z jej akceptacją, aby zdążyć z jej przyjęciem jeszcze w obecnej kadencji parlamentu. Od terminu wejścia w życie nowelizacji ustawy o OZE może zależeć dalszy los działających w Polsce biogazowni.

Obecna na wczorajszym posiedzeniu komisji sejmowej Ewa Malicka z Towarzystwa Rozwoju Małych Elektrowni Wodnych zwróciła uwagę, że podczas gdy procedowane rozwiązania dotyczą tylko biogazowni, to w podobnej sytuacji jak branża biogazowa znaleźli się – wobec załamania się systemu zielonych certyfikatów – także właściciele innych, mniejszych instalacji OZE takich jak elektrownie wodne.

Projekt nowelizacji ustawy o OZE autorstwa PSL jest dostępny pod tym linkiem. 

gramwzielone.pl