„Gdyby biogazownie dostawały za certyfikaty tyle, ile monopoliści, nie byłyby bankrutami”

„Gdyby biogazownie dostawały za certyfikaty tyle, ile monopoliści, nie byłyby bankrutami”
Foto. Polskie Stowarzyszenie Producentów Biogazu Rolniczego

Polskie Stowarzyszenie Producentów Biogazu Rolniczego (SPBR) wystosowało list do premier Ewy Kopacz i marszałek Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, w którym apeluje o działania mogące pomóc operatorom biogazowni rolniczych, którzy w efekcie sytuacji na rynku zielonych certyfikatów znaleźli się na skraju bankructwa.

W liście do premier i marszałek Sejmu przewodnicząca Stowarzyszenia Zofia Ossowska zwraca uwagę, że mali producenci biogazu, realizujący swoje inwestycje „w zaufaniu do państwa i prowadzonej przez rząd polityki”, „wybudowali biogazownie rolnicze, angażując w to zarówno środki publiczne jak i środki bankowe czy własne producentów, którzy zdecydowali się nie konsumować posiadanego kapitału, ale zainwestować go z korzyścią nie tylko dla siebie, ale również społeczeństwa, w tym przede wszystkim lokalnego”.

SPBR ocenia, że za złą sytuację branży biogazowej, która wynika z rekordowo niskiej ceny zielonych certyfikatów wynoszącej już tyko ok. 100 zł/MWh, odpowiada rząd.

REKLAMA

Przewodnicząca SPBR pisze, że jedynym wygranym systemu wsparcia dla OZE w Polsce jest technologia współspalania, a większość środków z dopłat do zielonej energii trafiła do koncernów energetycznych. – Wsparcie dostają ci przedsiębiorcy, którzy nie zainwestowali w nowe moce, nowoczesne instalacje itp., a jedynie dołożyli biomasę do węgla – czytamy w liście do premier Kopacz i marszałek Kidawy-Błońskiej.

REKLAMA

Organizacja reprezentująca branżę producentów energii z biogazu ocenia ponadto, że skoro celem rządu jest ograniczenie wzrostu cen energii, to obecne niskie ceny zielonych certyfikatów powinny przekładać się na spadek cen energii, a tak się nie dzieje.

 Zresztą niskie ceny certyfikatów (…) są zastrzeżone tylko dla małych podmiotów, takich jak my. Natomiast dla wielkich koncernów, monopolistów, funkcjonują ceny oscylujące w granicach opłaty zastępczej, czyli ok. 300,00 zł/MWh. Gdyby taka cena miała zastosowanie dla naszych firm, żaden z członków Stowarzyszenia nie określałby się obecnie mianem bankruta. Tymczasem doszło do stworzenia dwóch rynków – jednego dla małych, a drugiego dla dużych przedsiębiorstw, co całkowicie kłóci się z zasadami przyznawania pomocy publicznej – pisze Zofia Ossowska.

Pełna treść listu przewodniczącej SPBR nt. sytuacji biogazowni rolniczych, który trafił do premier i marszałek Sejmu, jest dostępna pod tym linkiem.

gramwzielone.pl