Wnioski z debaty nt. rynku biogazowni rolniczych

Wnioski z debaty nt. rynku biogazowni rolniczych
Biogazownia rolnicza w Brzeżnie. Foto. Polskie Stowarzyszenie Producentów Biogazu Rolniczego

Kilka lat temu rząd przyjął założenie budowy biogazowni rolniczej w każdej gminie. Póki co biogazowni w Polsce działa niewiele ponad 50, a część z nich boryka się z dużymi problemami finansowymi.

Kondycja polskiego rynku biogazowni rolniczych była tematem konferencji „Biogazownia Rolnicza – sprawa publiczna” zorganizowanej przez Fundację na rzecz Rozwoju Polskiego Rolnictwa.

Podczas konferencji głos zabrał m.in. Rafał Tomala z Grupy IEN, który ocenił, że obecnie na rynku panuje zastój inwestycyjny, a sytuacji nie poprawi wejście w życie nowego systemu wsparcia w postaci aukcji. – Ci którzy budują, chcą skończyć inwestycje do końca roku (…). Nikt nie chce ryzykować, bo nikt nie wie, co przyniesie system aukcyjny – PAP cytuje eksperta z Grupy IEN.  

REKLAMA

Podczas debaty głos zabrał także Wiesław Żelazowski, radnego gminy Sokołów Podlaski, w której działa biogazownia rolnicza. Radny poinformował, że na działalności biogazowni zyskali rolnicy, którzy sprzedają do niej kukurydzę, a nie potwierdziły się obawy o nieprzyjemny zapach emitowany przez instalację. Dodatkowo gmina zyskała źródło energii cieplnej, która ma wkrótce zasilać pobliską szkołę. – To jest wymierny efekt. Tak jak podatki, które będą spływały do gminy – zaznaczył (cyt. za PAP).

REKLAMA

Dr hab. inż. Anna Grzybek z Instytutu Technologiczno-Przyrodniczego w Warszawie poinformowała, że wpływy z podatku od nieruchomości od gruntów zajętych pod bioazownię i urządzenia towarzyszące, szacuje się na 80 tys. zł – 240 tys. zł.

Obecny na debacie Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej, zauważył, że biogazownie rolnicze rozwijają się głównie w Niemczech i Austrii, w których takim inwestycjom sprzyja system federacyjny, w którym samorządy mają większy wpływ na energetykę.

Arnold Rabiega z firmy Spółdzielnia Nasza Energia realizującej pierwszy w Polsce projekt spółdzielni energetycznej ocenił, że do lokalnych społeczności na terenach, gdzie mają powstawać biogazownie, nie przemawia argument o budowie niezależności energetycznej, a istotniejszy jest dla nich wpływ takich inwestycji na ceny gruntów czy komfort życia.

Przedstawiciel Spółdzielni Nasza Energia dodał, że sytuację inwestorów ułatwiłaby możliwość odsprzedaży energii z biogazowni bezpośrednio do odbiorców końcowych, z wykorzystaniem sieci dystrybucyjnych. W jego opinii takie rozwiązanie sprawiłoby, że operatorzy biogazowni nie potrzebowaliby dodatkowego wsparcia. – Gdyby była możliwość sprzedaży energii za pomocą istniejącej już infrastruktury bezpośrednio z biogazowi, energia dla miejscowych odbiorców byłaby dużo tańsza, a wsparcie w postaci np. zielonych certyfikatów stałoby się bezprzedmiotowe – PAP cytuje Arnolda Rabiegę. 

gramwzielone.pl