MAE: auta elektryczne są tam, gdzie branża solarna była 10 lat temu

MAE: auta elektryczne są tam, gdzie branża solarna była 10 lat temu
Fot. Endesa

Prestiżowy brytyjski dziennik zastanawia się, jaki potencjał tkwi w rynku samochodów elektrycznych i jak jego rozwój może wpłynąć na producentów ropy.

„Financial Times” zauważa, że w przypadku pojazdów elektrycznych sprzedaż w ostatnich latach przekroczyła wcześniejsze oczekiwania analityków.

W 2009 r. Międzynarodowa Agencja Energetycznej (MAE) szacowała liczbę samochodów elektrycznych na około 6 tys. W 2011 r. sprzedano 48 tys. takich aut, a już w ubiegłym roku – 550 tys. Z kolei w grupie hybryd typu plug-in, a więc dających się naładować z gniazdka, sprzedaż w tym roku powinna sięgnąć 850 tys.

REKLAMA

Jak na rozwój elektryków patrzy branża paliwowa? OPEC szacuje, że w 2040 roku udział samochodów elektrycznych w liczbie aut na całym świecie sięgnie tylko 6 proc. – Bez technologicznego przełomu samochody na baterie nie zyskają dużego udziału w rynku w najbliższej przyszłości – komentuje OPEC, wskazujący na wysokie koszty zakupu elektryków i słabe właściwości baterii poddanych skrajnym temperaturom.

Z kolei amerykański gigant ExxonMobil zakłada, że do roku 2040 udział elektryków w rynku samochodów wyniesie mniej niż 10 procent.

Mimo wzrostu sprzedaży aut elektrycznych stanowią one nadal mniej niż 1 proc. z około 80 mln aut sprzedawanych w skali roku na całym świecie. W dodatku w krajach, gdzie najlepiej sprzedają się auta elektryczne, do ich zakupu dopłacają tamtejsze rządy.

Ceny ropy spadły z poziomu  115 dol. za baryłkę w 2014 r. do poziomu poniżej 30 dolarów. Na razie wpływ rynku EV na ceny ropy wydaje się minimalny, jednak „FT” wskazuje, że w kolejnych latach ten wpływ może być coraz istotniejszy.

Cytowani przez „FT” eksperci oceniają, że producenci ropy zaczynają bać się wpływu na jej cenę, jaki może wywrzeć technologia aut elektrycznych.

Myślę, że są przestraszeni. Elektryczne pojazdy są ogromnym wrogiem i myślę, że martwią się do tego stopnia, że była to jedna z motywacji stojących za przygotowaniem wejścia na giełdę Aramco – „Financial Times” cytuje Vikasa Dwivedi z funduszu Macquire Group.

REKLAMA

Arabia Saudyjska ogłosiła w tym roku, że należący do niej gigant paliwowy Aramco ma wejść na giełdę, a dla rynku udostępnione zostanie 5 proc. aukcji tej firmy.

Główny ekonomista Międzynarodowej Agencji Energetycznej Laszlo Varro ocenia, że auta elektryczne mogą wpłynąć na ceny ropy. – Auta elektryczne są dzisiaj tam, gdzie energia słoneczna była 10 lat temu pod względem wpływu na rynki towarowe. Dzisiaj energia słoneczna jest wielomiliardowym biznesem, który ma ogromne oddziaływanie – komentuje cytowany przez „FT” ekonomista MAE.

Pytaniem, na które wskazuje „Financial Times”, jest, kiedy auta elektryczne staną się konkurencyjne cenowo bez jakichkolwiek ulg czy dopłat. 

Cytowany przez „FT” Salim Morsy, analityk Bloomberg New Energy Finance, ocenia, że taka sytuacja może się wydarzyć już około roku 2022, przy założeniu ceny ropy na poziomie 50-70 dol. za baryłkę. Analityk BNEF dodaje, że około 2030 r. średni koszt baterii litowo-jonowych spadnie poniżej 120 dol./kWh z poziomu ok. 350 dol./kWh zanotowanego w ubiegłym roku.

Jego zdaniem do 2040 roku udział sprzedaży EV w globalnym rynku motoryzacyjnym wzrośnie do 35 proc., a 25 proc. aut w skali globalnej będzie poruszać się dzięki energii elektrycznej. Taka liczba elektryków powinna przełożyć się – według analityka Bloomberga – na spadek obecnego globalnego popytu na ropę o około 14 proc.

Jeszcze bardziej optymistyczną prognozę formułują eksperci szwajcarskiego banku UBS, którzy zakładają, że auta elektryczne wejdą w fazę grid-parity już w roku 2021 w Europie i w 2025 r. w Chinach. Ich zdaniem o wiele później taka sytuacja nastąpi w USA.

„Financial Times” zwraca uwagę, że wraz z rozwojem rynku EV, problemem może okazać się niedobór baterii, które stanowią główny komponent kosztów auta elektrycznego. – Baterie muszą potanieć znacząco zanim auta elektryczne staną się wystarczająco tanie, aby przekonać konsumentów do rezygnacji z benzyny. Jednak producenci aut niechętnie budują swoje fabryki baterii. Poza Teslą, która buduje swoją „gigafactory” w Nevadzie, większość producentów kupuje baterie od firm trzecich, takich jak Samsung, Panasonic czy LG Chem – komentuje „Financial Times”.

Analityk UBS David Lesne zwraca uwagę, że wobec ulokowania produkcji baterii głównie w krajach azjatyckich, brak własnych fabryk baterii może okazać się problemem dla europejskich koncernów motoryzacyjnych.

Baterie mogą stać się kwestią polityczną w Europe, mając na uwadze potrzebę integracji w celu zapewnienia bezpieczeństwa dostaw i niemal całkowitego braku własnego potencjału produkcji w regionie – „FT” cytuje analityka UBS.

gramwzielone.pl