Niemcy przyspieszą elektryczną rewolucję na drogach. 1 mld euro na elektryki

Niemcy przyspieszą elektryczną rewolucję na drogach. 1 mld euro na elektryki
Fot. RWE

Niemiecki rynek samochodów elektrycznych nie rozwija się tak szybko, jak zakładał kilka lat temu rząd Angeli Merkel. Niemcy trzymają się jednak przyjętego wcześniej planu i na rozwój elektrycznej motoryzacji chcą teraz przeznaczyć 1 mld euro, a kolejne kilkaset milionów euro dorzucą niemieckie koncerny motoryzacyjne, które będą z pewnością głównymi beneficjentami rządowego programu. 

Wiele lat temu rząd Angeli Merkel przyjął cel 1 miliona samochodów elektrycznych (EV) na niemieckich drogach do roku 2020. W kolejnych latach rynek EV w Niemczech nie rozwijał się jednak na tyle szybko, aby urealnić realizację tego celu, a na jego rozwój nie były przygotowane niemieckie koncerny motoryzacyjne.

Pierwszy niemiecki elektryk, sprzedawany w osiągalnej dla większości Niemców cenie pojawił się na rynku dopiero na początku 2014 r. W przypadku kompaktowego BMW i3, barierą w jego zakupie – mimo dużo niższych kosztów eksploatacji – nadal pozostaje jednak cena. W Polsce za małe elektryczne BMW trzeba zapłacić przynajmniej 140 tys. zł. Wrażenia nie robi też zasięg podstawowej wersji wynoszący 130-160 km.

REKLAMA

Uwaga koncernów motoryzacyjnych jednak coraz bardziej skupia się na elektrykach, a to owocuje postępem w technologii, lepszym zasięgiem i spadającymi cenami.

Nowy rynek dostrzegli też producenci baterii, których koszt decyduje o relatywnie wysokich cenach aut elektrycznych. Coraz większa produkcja baterii przekłada się na efekty skali i niższe ceny, a rosnąca koncentracja na technologii baterii w takich firmach jak LG, Samsung czy Panasonic, zwiększa szanse na przełom technologiczny, który zostanie osiągnięty nie tylko w laboratorium, ale zostanie też szybko wdrożony na linie produkcyjne.

Szansę na powszechność samochodów elektrycznych daje jednak dopiero pełna infrastruktura szybkich ładowarek, dzięki którym kierowcy elektryków nie będą martwić się, że zabraknie im „paliwa” – a także niższe ceny elektrycznych aut. Ceny elektryków, które są obecnie dostępne na rynku, nie są jeszcze na tyle konkurencyjne w porównaniu do aut emitujących spaliny. Jednak wkrótce na rynku pojawi się „nowa fala” tańszych i wydajnych EV. Zapowiadają ją nowe modele, które w tym roku wypuszcza na rynek GM i Tesla i których cena zbliży się do ok. 30 tys. dolarów. To uczyni te auta konkurencyjnymi wobec spalinowych Volkswagenów czy BMW. O korzyściach z tańszej eksploatacji nie wspominając.

O tym jak Niemcy kształtują innowacyjny rynek, dzięki któremu w przyszłości zyskają przewagi konkurencyjne i utrzymają supremację swojego eksportu, świadczą choćby efekty rządowych dopłat do zakupu domowych magazynów energii – w których zresztą wykorzystywana jest ta sama technologia, którą montuje się w samochodach na prąd. W ubiegłym roku w ramach rządowego programu dopłat do domowych magazynów energii niemieckie rodziny kupiły około 20 tys. tego typu urządzeń, dzięki którym mogą konsumować więcej energii produkowanej przez domowe instalacje fotowoltaiczne i w ten sposób obniżać swoje rachunki za prąd.

Dane sprzedaży elektryków w Niemczech za ubiegły rok nie robią aż takiego wrażenia – szczególnie w kontekście celu wyznaczonego przez rząd Angeli Merkel. Według analityków z uniwersytetu w Aachen, w ubiegłym roku nasi zachodni sąsiedzi zarejestrowali „tylko” ok. 12,3 tys. samochodów elektrycznych, a ich łączna liczba za Odrą wynosi ok. 50 tys.

REKLAMA

Niemiecki rząd jest jednak wyjątkowo konsekwentny w realizacji przyjętego dużo wcześniej kierunku rozwoju. Dzięki nowemu programowi dopłat do zakupu elektrycznych aut, popyt na nie może znacząco wzrosnąć.

Berlin ogłosił właśnie, że na dopłaty do samochodów elektrycznych wyda 1 mld euro, a 600 mln euro do rządowego programu mają dorzucić BMW, Daimler czy Volkswagen, czyli firmy, u których Niemcy kupią elektryczne auta.

Już od przyszłego miesiąca Niemcy będą mogli otrzymać dofinansowanie w wysokości 4 tys. euro do zakupu samochodu elektrycznego lub 3 tys. euro do zakupu samochodu hybrydowego plug-in. Dodatkowymi korzyściami będą stosowane już wcześniej zwolnienia z podatku drogowego i ulgi podatkowe.

Z dotacji będzie można sfinansować zakup auta, którego koszt nie przekroczy 60 tys. euro, czyli akceptowalny będzie zakup małego BMW i3 czy e-Golfa. Z programu dotacji wypadnie natomiast bardziej ekskluzywna Tesla Model S.

Na rozwoju rynku EV z pewnością zyska niemiecki przemysł. Samochody elektryczne Niemcy kupią u rodzimych producentów (w dużej mierze importujących podzespoły z fabryk w Polsce), a będzie je napędzać – nie importowana ropa – ale energia elektryczna, którą wielu z naszych zachodnich sąsiadów wyprodukuje sobie samemu, na czym skorzystają ich portfele.

Nie bez znaczenia jest też stale rozwijająca się sieć ładowania elektryków w Niemczech, szczególnie w dużych miastach, do których predestynowane są auta elektryczne, a także fakt, że niemiecki przemysł motoryzacyjny na dobre zabrał się za produkcję EV.

W ramach programu wsparcia rynku samochodów elektrycznych niemiecki rząd zapowiedział, że w latach 2017-2020 wyda na budowę sieci stacji ładowania elektryków w sumie 300 mln euro. Dodatkowo 100 mln euro zostanie przeznaczonych na zakup elektryków dla sektora publicznego.

Berlin szacuje, że efektem nowego planu wsparcia EV będzie wzrost liczby elektrycznych aut do roku 2020 do pół miliona – czyli połowy z tego, co wiele lat temu zapowiedziała Angela Merkel. Jednak realizacja nawet 50 proc. wcześniejszego planu przełoży się na niewątpliwe korzyści dla niemieckiej gospodarki. 

gramwzielone.pl